poniedziałek, 11 grudnia 2017

„Dziewięć rozmów o aborcji”

Ostatnio przeczytałam książkę. „Dziewięć rozmów o aborcji”. Książka ma za cel przedstawienie argumentów za legalizacją aborcji. Jednakże z zaciekawieniem czytałam te prawdziwe historie, bo na ich podstawie można powiedzieć, co czują kobiety w ciąży w trudnych sytuacjach życiowych i jak można im pomóc. Chciałabym się podzielić z Wami pewnymi cytatami i wnioskami z tej książki.

Już w samym wstępie czytamy, że według statystyk co czwarta kobieta w Polsce dokonuje aborcji. A za każdą z tych aborcji stoi dramat albo trauma, bo z nią wiążą się dramatyczne okoliczności. Część z kobiet wyobraża sobie dziecko, które urodziłoby się z przerwanej ciąży i tęskni za nim. Według redaktorek aborcja jest sprawą kobiet, ich zmartwieniem, strachem i smutkiem. Twierdzą, że nie jest to tylko biologia, ale także rzecz duszy. Trudno się z tym nie zgodzić. Aborcja jest rzeczą duszy, bo jest grzechem, który rani tą duszę.

Pierwsza historia to historia kobiety, która spodziewa się dziewczynki. Dziecko jest chore. Na USG lekarz diagnozuje wodogłowie. Kobieta chce aborcji, nie chce by jej dziecko cierpiało po narodzinach. Lekarze nie zgodzili się dokonać legalnej aborcji. Diagnoza lekarza: dziecko może się urodzić i żyć. Dla matki jest to wyrok – jej dziecko będzie żyło bez mózgu. Co to za życie? Matka nie chce oddać dziecka po narodzinach do hospicjum, ale dokonać aborcji, którą nazywa terminacją ciąży, czemu nie.  Dla tej kobiety aborcja i terminacja to dwie skrajnie różne rzeczy. Koniec historii jest wzruszający: „Nasza Rita żyła półtorej godziny. Jest naszym najpiękniejszym aniołem. Choć żyła tak krótko, zjednała nam mnóstwo dobrych ludzi. co odczuwamy przez cały czas”. Może więc Bóg miał jakiś cel w tym, żeby Rita bez mózgu przyszła na świat?

Następna kobieta również jest za legalizacją aborcji. Sama po ponad 20 latach od aborcji myśli o niej, otwarcie przyznaje się, że aborcja „przeorała” jej życie i nadal żałuje, że to zrobiła. Ta kobieta żałuje, że wtedy nikt jej nie zatrzymał. A dlaczego nie znosi debat o aborcji? Bo uważa, że nie w tej debacie tego, co najważniejsze, czyli pomocy. Uważa, że osoby, które chcą ratować życie nienarodzonych, powinni zacząć od ratowania ich mam. A jak im pomóc? Obecnością i rozmową. Potem urodziła dziecko, gdy była chora na raka. Była samotną matką przechodząca chemioterapię. „Kiedy ten mały człowiek leży i czeka, aż go nakarmisz, zmienisz mu pieluchę, zapewnisz byt, to co? Będziesz chorować? Przecież trzeba go wychować. Byłam sama, co miałam zrobić? Umierać? Nie. Miałam powód do życia”.

Trzecia kobieta żałuje, że dokonała aborcji. Dokonała aborcji, ponieważ „ma kłopot z zajmowaniem się samą sobą”. Według niej, żeby pozwolić sobie na urodzenie dziecka trzeba mieć stabilność finansową i emocjonalną. Jej dziecko prawdopodobnie urodziłoby się chore i to przeważyło sprawę. Jak mówi z chorym dzieckiem jest inaczej: „To jest koniec twojego życia. Bałam się tej straty. Straty swojego życia”. Aborcja zmieniła jej życie. O  tamtym dziecku mówi, że to nie było dziecko, tylko potencjał na dziecko, więc ona nie jest morderczynią.

Czwarta kobieta opowiada, że w chwili gdy podjęła decyzję o aborcji płakała, trzęsła się i miała czarną masę w głowie, pamięta ciemność, w której była. Po aborcji żałowała, żyła z ciężarem, brzemieniem. Ale wtedy dla niej to było jedyne wyjście, postąpiła „dobrze dla siebie”. Nadal tego żałuje i żyje w ciągłym strachu.

Kolejna bohaterka bała się, że samotne macierzyństwo ją zabije. Żałuje do dzisiaj tej decyzji i wie, że to ogromnie wpłynęło na jej życie. Ale twierdzi, że kobieta powinna mieć wolny wybór odnośnie aborcji.

Kolejna bohaterka książki dokonała aborcji, ponieważ nie chciała być w ciąży. „Czułam do niej wstręt. Do mojej ciąży. Czułam, jakbym śmierdziała moczem. Jakbym na pięć metrów śmierdziała genitaliami”. Dla tej kobiety, samotnej, właśnie rozstającej się z partnerem, najważniejsze było wsparcie, obecność drugiej osoby. Jednakże sama twierdzi, że „radość z powodu ciąży i instynkt chronienia tej ciąży za wszelką cenę jest naturalnym stanem, jest naturalną reakcją na bycie w ciąży dla samic naszego gatunku”.

Następna kobieta w ósmym miesiącu ciąży dowiedziała się, że jej córeczka ma zespół Pataua, wadę genetyczną, pustoszącą wnętrze organizmu. Ola się urodziła martwa. Rodzice sami ją pochowali. Przeżyli żałobę. Ale jej mama obwinia lekarza, który wcześniej nie wykrył u jej córeczki wady genetycznej, bo wtedy mogłaby dokonać aborcji. Bo jak twierdzi: „Człowiek nie jest uodporniony, nie jest aż tak silny, żeby samodzielnie poradzić sobie z każdym problemem”.

Ostatnia kobieta mówi otwarcie, że „aborcja zrujnowała mi po latach życie osobiste i jest przyczyną mojej depresji? Poza tym chcę opowiedzieć kobietom, jakie mogą być skutki takiej decyzji, ale też jak można wyciągać wnioski dla siebie”. Urodziła dwoje dzieci, rozwijała swoją karierę zawodową. Jak mówi: „Wszystko, co mogłam im zapewnić i jak najwięcej dać, nie tracąc możliwości na realizację siebie, dałam”. W wieku 40 lat zaszła w ciążę. Zdała sobie sprawę, że w tym wieku jest duże ryzyko na urodzenie chorego dziecka, a jej mąż nie chciał dziecka, bo był za stary na wchodzenie w pieluchy. Po aborcji jej małżeństwo rozpadło się. Mąż zaczął ją zdradzać, a ją samą oskarżał, że dokonała aborcji, bo dziecko nie było jego. Została sama z żalem do męża: „na aborcję umawiałam się z nim. A potem wina za całe zło tego świata spadła na mnie”.

Ostatnia rozmowa na temat aborcji to rozmowa z dyrektorką wykonawczą Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Twierdzi ona, że lekarza w Polsce unikają wykonywania aborcji, zarówno tej legalnej, jak i nielegalnej. Chciałaby przywrócenia aborcji ze względów społecznych. Odnośnie tabletek ellaOne daje przykład Francji, gdzie w szkołach średnich dziewczyny dostają te tabletki po rozmowie z pielęgniarką. O aborcji i prawach kobiet mówi „sprawiedliwość reprodukcyjna”.

My nie chcemy sprawiedliwości reprodukcyjnej, ale szansy dla każdego dziecka na przyjście na ten świat. My chcemy, by każda matka radowała się z przyjścia na świat swojego dziecka, niezależnie od sytuacji, w której obecnie się znajduje. Bo każda matka ma prawo cieszyć się z narodzin dziecka, a każde dziecko ma prawo przyjść na świat. Wiemy, że niektóre kobiety potrzebują pomocy, wsparcia, obecności drugiej osoby, która przytuli, przytrzyma za rękę. Ze świadectw tych kobiet z omawianej książki wynika samotność i tęsknota za normalną ludzką życzliwością. Chcemy, aby te kobiety czuły się błogosławione, bo KAŻDA ciąża jest błogosławieństwem. A błogosławieństw się nie odrzuca…

Chcesz pomóc? Zapraszamy do nas:

https://pomagam.pl/dwakilogramy/
fundacja2kg@gmail.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz