środa, 24 lutego 2021

Dlaczego jesteśmy? Dlaczego pomagamy?

 

Fundacja pro-life, która pomaga Mamom. Fundacja pro-life, która ciągle jest przy Mamie w trudnej sytuacji życiowej. Dlaczego jesteśmy?

Zgodnie z nauką życie zaczyna się w momencie poczęcia. Ciąża jest to stan błogosławiony. Kobieta, która dowiaduje się, że jest w ciąży, powinna być szczęśliwa, poczuć się wyjątkowa. Jednakże w niektórych sytuacjach kobieta nie czuje się szczęśliwa, myśli o aborcji, myśli o zamordowanie swojego dziecka? Dlaczego tak się dzieje? Z różnym powodów, np. boi się urodzenia chorego dziecka, ojciec dziecka odchodzi i kobieta zostaje sama, rodzina kobiety namawia ją do aborcji, kobieta boi się porodu itp. Różne są powody, ale zagrożenie jest jedno – aborcja. Jesteśmy po to, aby uchronić kobietę przed tym zagrożeniem, przed podjęciem decyzji, która nie rozwiąże niczego, przed (nazywając rzeczy po imieniu) zabójstwem własnego dziecka. Czy jesteśmy potrzebni? Myślę, że odpowiedź na to pytanie, znajduje się w poniższych świadectwach.

 

***********

Urodziłem się w 1984roku i otrzymałem tylko jeden punkt na 10 możliwych. Jedyne co trzymało mnie przy życiu to bicie serca. Reszta niestety nie chciała "żyć ". Byłem pierwszym dzieckiem moich rodziców. Kiedyś nie było takich badań jak dziś się robi dla kobiet w ciąży. Może to i lepiej, bo nikt wtedy chyba nie miał wyboru: urodzić czy usunąć. Lekarz powiedział mamie, że niestety ale dziecko (ja) umrze, bo nie ma żadnych szans. Decyzja była tylko jedna. Chrzcimy syna w szpitalu. Leżałem w inkubatorze i nawet podczas chrztu mamie nie wolno było mnie wziąć na ręce. Trzymała mnie pielęgniarka. Po całej ceremonii rodzice wrócili do domu."Godząc" się z tym, że umrę. I wieczorem telefon ze szpitala. Mama odbiera... A lekarz mówi: dziecko ożyło. Nie wiem, czy to cud, czy komuś u góry zależało bardzo, abym żył. Wiem jedno. Dziś jestem szczęśliwym tatą dwójki wspaniałych dzieci i mężem cudownej żony. Jestem zdrowym człowiekiem, dziś kończę 37 lat. Dziękuję Ci, Panie Jezu, za życie. ZAWSZE ZA ŻYCIEM. Piotr

 

*********** 

Mam na imię Ania, mieszkam w Województwie Pomorskim - Wejherowo,w styczniu 31.01. będę mieć 19lat... W zeszłym roku, w sierpniu w nocy z poniedziałku na wtorek - 24/25.08.- dostałam mocnych ataków bólu brzucha, płakałam z bólu, jak tylko chciałam wstać to kręciło mi się w głowie, mama do mnie przychodziła z zapytaniami "Może ty jesteś w ciąży?", "Kiedy miałaś ostatnią miesiączkę?", "Kupię Ci test ciążowy", wtedy zaczęłam się obawiać...- Co zrobię jak będę w ciąży? Jak mój partner zareaguję? Jak moi rodzice zareagują? Jak będzie wyglądało moje dotychczasowe życie?

Mama kupiła dla mnie test ciążowy - 26.08. -Wykonałam swój pierwszy test ciążowy - 29.08. - nie wiedziałam wtedy co ze sobą zrobić, płakałam, nie wiem, czy to były łzy ze strachu, czy radości...ale wiedziałam, że tuż obok w pomieszczeniu była moja mama, na którą mogłam liczyć, nieważne w jakiej sytuacji bym była, ona jest przy mnie, powiedziała do mnie wtedy: "Dasz sobie radę ,a my Ci w tym pomożemy". Po tych słowach cały gniew, strach poszły w niepamięć... Tego samego dnia napisałam do swojego byłego partnera - ojca dziecka - jego reakcja na tą wiadomość mnie nie zadowoliła "K**wa,to na pewno nie ze mną" "Anka, jesteśmy za młodzi, całe życie przed nami" "Nie da się tego czegoś jakoś usunąć" "Weźmiesz tabletki i c**j będzie po problemie" "Nawet za to zapłacę" "No dobra, ustalimy pieniądze na dziecko, ale wolałbym być z Tobą ,ale weź tylko te tabletki" "To nie jest jeszcze dziecko ,to tylko plemnik" - po tych jego słowach wiedziałam jedno, że związałam się z niewłaściwym chłopakiem, współżyłam z niewłaściwym chłopakiem, ale wiedziałam jedno, jeśli mam u boku właściwych ludzi - rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, Boga - to dam sobie radę ,a kiedyś może stanie na mojej drodze właściwy mężczyzna, który zaakceptuje i pokocha moje dziecko jak swoje własne...Wierzę w to, że były partner - ojciec  dziecka - kiedyś zmądrzeje, dojrzeje do bycia ojcem oraz że pożałuje tych słów, które do mnie powiedział, wypisywał.

Zrobiłam drugi test po tygodniu, aby potwierdzić ciążę - 05.09. - kreski tym razem były już tak mocno fioletowe, że musiały wykazać ciążę. Tego samego dnia zadzwoniłam i umówiłam się na wizytę do ginekologa.

- 07.09. - Poszłam do ginekologa na 18:45...weszłam ze strachem > wyszłam pełna nowego życia, napełniona szczęściem i nową rodząca się miłością w moim życiu... Nie zapomnę tego momentu, gdy wtedy po raz pierwszy zobaczyłam tego małego człowieka, którego noszę pod swoim sercem...gdy zobaczyłam na USG po raz pierwszy jak tej małej istocie bije małe serduszko... ten mały człowieczek zaczynał już wtedy swój 7 tydzień, swojego życia.

Pomimo tego, że jestem młoda, że znalazłam się w takiej sytuacji to cieszę się, że mam wśród sobie osoby, które nie zostawiły, nie zostawią mnie pomimo tego, że zaszłam w nieplanowaną ciążę. Cieszę się, że moi rodzice są ze mną od początku, wspierają, a maleństwo - w końcu swojego pierwszego wnuka - pokochali od pierwszych dwóch kresek na teście ciążowym.

Od tamtego momentu jak wyszłam od lekarza, gdzie potwierdziła się ciąża - 07.09. - wiedziałam, że moje życie zmieni się o 180°, ale wiedziałam, że daje nowe życie, nowemu człowiekowi, które przyjdzie na świat i nie mogłabym postąpić inaczej. 

Kocham tą małą istotkę za to, że wywróciła moje życie do góry nogami, dziękuję jej za to, że pojawiła się w moim życiu.

Dziękuję za to Bogu każdego dnia za to, że zostałam mamą.

- Macierzyństwo to cudowne uczucie, a dziecko to dar od Boga - 

- 19.12.2020 - Pierwszy raz poczułam, jak maluszek intensywnie się rusza... Wtedy się cieszyłam, jak małe dziecko na widok lizaka, że moje dziecko do mnie się odezwało, pokazało że jest ze mną, że się rusza.

Wczoraj - 23.01. - zaczął się 27 tydzień, dzisiaj już pozostało tylko 97 dni do planowanego porodu, nie mogę się doczekać kiedy wezmę tego małego człowieka na swoje ręce, kiedy zobaczę jego pierwszy uśmiech, kiedy usłyszę jego pierwsze słowa.

Na  01.05.2021  mam planowany poród.

Maluszku czekam na Ciebie! Kocham Cię! Już nie mogę się Ciebie doczekać! 

Boże, dziękuje Tobie, za mamę, tatę, rodzeństwo, przyjaciół, babcie ,dziadka, za nowe życie które jest we mnie! 

Młode mamy, mamuśki, jesteście Wielkie, Piękne, Silne, Twarde, a każde życie, każde nowe życie, które dacie, to dar od Boga! 

 

Ratujmy każde życie:

bez względu na to w jakiej jesteśmy sytuacji rodzinnej, czy finansowej,

bez względu na to czy jesteśmy biedni, czy bogaci, 

bez względu na to czy ma się urodzić chore, czy zdrowe, 

bez względu na to czy jest nieplanowane, czy planowane.

 

- Każdy dzień jest dobry by bronić, chronić każde życie - 

"Dziecko to dar od Boga, który zakwita pod wpływem miłości - Phil Bosmans" 

Kocham Cię mój mały maluszku, czekam na Ciebie!

 

 

*********** 

Moja mama zaszła w ciążę mając 16 lat. Wpadka, nie planowali, ale tak wyszło. W 3. miesiącu odszedł mój biologiczny protoplasta, ojcem nie można go nazwać. W 5 miesiącu lekarz stwierdził wodogłowie. Mówił mamie „usuń, po cholerę się będziesz użerać”. Tak samo mówiła rodzina mojego męskiego przodka i o zgrozo moja babcia ze strony mamy. Ale mama (16 lat) stwierdziła wtedy:  „Nie. Spier***ć. To jest mój syn. Jeśli się urodzi chory, to chcę go przytulić, pocałować i pożegnać. Nie wyrzucić do kosza. To jest człowiek i zasługuje na ludzki los”.  To fragment jej listu do mojej babci. Urodziłem się w 8 miesiącu, zdrowy calutki. 3 badania USG i 3 lekarzy pomyliło się. Nie muszę dodawać, kto jest moim życiowym bohaterem J Obecnie jestem zdrowy, pracuję, mam 20 lat. Mateusz.

 

 ***********

 

Pamiętaj, jesteśmy, by pomóc. Nie oceniamy, tylko pomagamy. Bo życie jest najważniejsze….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz